peaceful details

od rana sobie wmawiałam, że cały syf z prochów już niedługo rozpłynie się we krwi, a serduszko powoli się wyzwoli. a tu znowu trzeba było wdrożyć 500mg chemicznej zagłady wirusowej niby. jeszcze tylko 4 x 500.
walczę ze sobą dzielnie, żeby nie założyć farmy na FarmVille i nie sfiksować do reszty, robiąc sadzonki zamiast kolejnych rozdziałów pracy albo prezentów na święta. Metro mi dziś pomogło, co nie zmienia faktu, że nadal jeszcze słabo rozumiem dwunasto-literówki i zaczynam powoli wpadać w depresje pt.'tracę czas!'.dlatego w końcu się ogarnęłam i trochę pooglądałam sobie pokój.swój. a aniołek się modli, żebym wytrzymała.



 

0 komentarze: